czwartek, 6 lutego 2014

Tytuł posta 1.

Ktoś mnie obserwował ze Stanów Zjednoczonych. Na pewno przez przypadek!

Nadal (od wczoraj) zastanawiam się, czy prowadzić dalej tego bloga. I jeśli tak, to będzie on o moim rozwoju. I także śmietnikiem, do którego będę mogła wrzucać bez skrępowania swoje myśli. Ale jeśli to zrobię, to i tak muszę się liczyć z tym, że ktoś to może odkryć... Myślę także nad tym, czy by nie prowadzić pamiętnika w tradycyjnej formie - zeszytu. To trochę infantylne. I jest większe prawdopodobieństwa, że ktoś przeczyta. Dobrze, że nikt nie czyta w myślach. Dawno by mnie wsadzili do psychiatryka za to, albo do piekła.

Rozmawiałam z A. na temat szczęścia. Nie rozumiem, jak można nie chcieć być szczęśliwym. To była piękna rozmowa. Gdy rozmawiam z nią poważnie ona się tak pięknie otwiera. Nasze dwie różne definicje szczęścia to puenta rozmowy o naszych alter ego. Jej gorsze alter jej nie przeszkadza, a mi tak. Moje alter objawia się naturalną mną. A ja tej naturalności nie chcę. Nie odpowiada mi. Chcę być inna. I już powoli nie daję rady z kontrolowaniem siebie. Dlatego też podjęłam się zapisywania swoich myśli, że nie trapić znajomych. Boje się, że mogłabym za dużo powiedzieć i odwróciliby się ode mnie. Tak. Brak zaufania do siebie. Powiedział mi o tym B., ale ja nadal nie wpadłam na to, jak zyskać to zaufanie. Wydaje mi się, że to bardzo długa droga.

Moje myśli są tak okropne, że powodują u mnie płacz. Ja mam 21 lat, a zachowuję się jak nastolatka! Co się ze mną dzieje? Chyba szaleję...

21 lat a czuję się jak dziecko. Przez to postrzegam swoje ciało jako dziecięce. Nie mam zaufania do siebie. Odczuwam wrażenie, że przez to też nie mogę przyciągnąć żadnego chłopaka. Bo ja go nie chcę. Nie chcę, żeby mnie ktoś krzywdził. To straszne. Miłość jest straszna, bo daje dużo szczęścia, ale zarazem możesz mieć złamane serce. Ryzykowne. A wracając do moich myśli, to tak naprawdę mój potencjalny partner nie będzie mnie znał. Jak mnie pozna, to odejdzie. Boję się, że nie mogę być z nikim totalnie i na maxa szczera. Gubię się w tym życiu. Ono jest cholernie żałosne, 21 lat i zmarnowane. Niby start, ale i tak mi już bliżej końca.